Odwiedź nas na Facebooku 

 
Edycje archiwalne: 2015 | 2014 | 2013



Teren powiatu jarocińskiego, obejmujący w latach 1945-1956 również Pleszew i okolice, był obszarem intensywnych działań największych i najliczniejszych w Wielkopolsce grup zbrojnego podziemia antykomunistycznego. Wspomnieć trzeba tu o oddziałach por. Jana Kempińskiego ps. "Błysk", Gedymina Rogińskiego ps. "Dzielny", Mariana Rączki ps. "Kościuszko", ppor. Zygmunta Borostowskiego ps. "Bora" czy Kazimierza Szczepaniaka ps. "Borys". W jarocińskim liceum istniała nielegalna młodzieżowa organizacja antykomunistyczna "Skrusz Kajdany", a w niedalekim Żerkowie działalność antykomunistyczną prowadzili także członkowie "Białej Róży".


Odział por. Jana Kempińskiego ps. "Błysk"

Oddział "Błyska" był jednym z najbardziej aktywnych oddziałów podziemia niepodległościowego w Wielkopolsce. We wrześniu 1945r. liczył on już około 30 bardzo dobrze uzbrojonych partyzantów. Z szacunkowych obliczeń wynika, że na terenie Wielkopolski około 200 osób mogło być bezpośrednio zaangażowanych w pomoc i współpracę z "Błyskiem", w tym wielu mieszkańców naszego powiatu. Do najbardziej spektakularnych akcji przeprowadzonych na terenie powiatu jarocińskiego należało zatrzymanie przez oddział "Błyska" w miejscowości Krzywosądów w nocy z 6 na 7 października 1945r. samochodu ciężarowego wiozącego prowiant dla garnizonu Milicji Obywatelskiej w Jarocinie oraz samochodu osobowego z trzema członkami ścisłego kierownictwa PPR z Ostrowa Wlkp., którzy zostali rozstrzelani w okolicach Lasu Koryckiego za przewożenie kompromitujących podziemie materiałów.

Dnia 10 października 1945r. w zabudowaniach gorzelni w Kuczkowie w ręce "Błyska" wpadli dwaj funkcjonariusze MO z Poznania, a także Stanisław Przygodzki, (żołnierz z 4. Pułku Czołgów Ciężkich z Jarocina), szef Urzędu Bezpieczeństwa z Jarocina por. Tadeusz Palak i oficer śledczy jarocińskiego UB sierż. Kazimierz Sikorski. T. Palak i K. Sikorski po przesłuchaniu przez "Błyska" zostali ostatecznie rozstrzelani w lesie w okolicy Sośni. Po tych wydarzeniach, które odbiły się głośnym echem w całej Wielkopolsce, oddział przeniósł się na teren powiatu ostrowskiego. Tam 22 października 1945r. został rozbity. "Błyskowi" udało się wydostać z obławy. Został zatrzymany w grudniu 1945r. w Poznaniu i kilka miesięcy później skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Poznaniu na karę śmierci. Miejsce jego spoczynku pozostaje do dziś nieznane.

Po wycofaniu się J. Kempińskiego z bezpośredniej działalności zbrojnej, dowództwo nad resztkami oddziału przejął Marian Wasilewski ps. "Wilk". Nadal opierał się na miejscowej ludności, która darzyła partyzantów niesłabnącym zaufaniem.


Oddział Gedymina Rogińskiego ps. "Dzielny" oraz Mariana Rączki ps. "Kościuszko"

Geneza oddziału "Dzielnego/Kościuszki" sięga sierpnia 1945r. Wtedy na terenie powiatów śremskiego i gostyńskiego powstał poakowski oddział liczący początkowo 23 członków. Byli to w większości dezerterzy z "ludowego" Wojska Polskiego, którzy szukali kontaktu z podziemiem zbrojnym.

Lista dokonań oddziału "Dzielnego/Kościuszki" jest długa. Przytoczmy zaledwie kilka z nich. We wrześniu 1945r. zabito w jego własnym mieszkaniu w Gołuchowie funkcjonariusza PUBP w Jarocinie Kazimierza Manca. Dnia 10 grudnia 1945r. w Racendowie pododdział "Dzielnego" pobił funkcjonariusza PUBP w Jarocinie Stanisława Larka oraz szefa miejscowego PGR Antoniego Wołdyłę. W listopadzie 1945r. uprowadził koło Zalesia w powiecie jarocińskim kolejnych dwóch funkcjonariuszy gminnych UB w Jaraczewie, plut. Jana Tomaszczaka i poborowego Józefa Kordusa. Na tym drugim wykonano wyrok śmierci. W nocy z 9 na 10 kwietnia 1946r. dowodzący wówczas oddziałem Zdzisław Zydorek ps. "Żyd" w sile 30 ludzi zaatakował posterunek MO i Urząd Pocztowy w Nowym Mieście n. Wartą. Z posterunku zabrano pokaźny arsenał (8 karabinów, 2 karabiny automatyczne, 1 pistolet, 10 granatów ręcznych, amunicję do kbk), a milicjantów rozebrano i pozostawiono w samej bieliźnie. Urząd Pocztowy uległ częściowemu zdemolowaniu.

Działalność oddziału zakończyła lokalna amnestia we wrześniu 1946r., ogłoszona przez PUBP w Gostyniu. Ujawnił się wówczas Marian Rączka ps. "Kościuszko".


Oddział ppor. Zygmunta Borostowskiego ps. "Bora" i sierż. Kazimierza Szczepaniaka ps. "Borys"

Genezy oddziału "Bora/Borysa" należy szukać na terenie powiatu jarosławieckiego w województwie lwowskim. W końcu czerwca 1945r. do miejscowości Obra Nowa k. Koźmina w powiecie krotoszyńskim przybyło pod dowództwem ppor. Zygmunta Borostowskiego czterech byłych członków Armii Krajowej.

W pierwszym okresie swojej działalności, od 15 lipca 1945r. do 26 maja 1946r., a więc do śmierci ppor. Z. Borostowskiego w bitwie pod Benicami, szlak działań jego oddziału znaczyły głównie miejscowości powiatu krotoszyńskiego. Zdarzało się również, że "Bora" ze swoimi ludźmi w celu zdobycia niezbędnych środków na bieżącą działalność zapuszczał się na teren powiatu jarocińskiego. Tak było między innymi 2 stycznia 1946r., kiedy 8 członków oddziału rozbroiło straż ochrony Cukrowni w Witaszycach, zdobywając 10 karabinów. Funkcjonariuszowi UB Ludwikowi Drzazdze z Jarocina, który przebywał poza służbą na wartowni, zabrano pistolet kal. 9 mm.

Głównym terenem działalności oddziału "Bory" na terenie powiatu jarocińskiego były właśnie Witaszyce. Kolejnego ataku na Cukrownię oddział dokonał w nocy z 13 na 14 lutego 1946r. Cukrowni zabrano ogromną jak na ówczesne czasy sumę pieniędzy 339 580 zł. Po otrzymaniu gotówki, zostawieniu pokwitowania z podpisem "Oddział Bora" i wystrzeleniu czerwonej racy, żołnierze udali się pieszo w kierunku Prus. Do Witaszyc oddział wrócił 16 maja 1946r., kiedy 8 żołnierzy pod dowództwem "Borysa" dokonało ataku na Cegielnię, gdzie z kasy podjęto kolejny raz dużą partię pieniędzy – 100 000 zł. Na terenie powiatu jarocińskiego ppor. Z. Borostowski i jego ludzie prowadzili również bardziej spektakularne akcje niż akcje aprowizacyjne. W nocy z 31 stycznia na 1 lutego 1946r. oddział pod dowództwem K. Szczepaniaka "Borysa" w sile kilkudziesięciu żołnierzy opanował na kilka godzin Jaraczewo. Atak był całkowitym zaskoczeniem dla pogrążonych we śnie mieszkańców. Zajęto gmachy użyteczności publicznej i posterunek MO.

W celu likwidacji oddziału organy bezpieczeństwa w Krotoszynie i Jarocinie prowadziły od 1 września 1945r. szeroko zakrojone akcje pacyfikacyjne. W wyniku zacieśniania się pierścienia okrążenia wokół oddziału, 26 maja 1946r. natrafiono na jego ślady, które prowadziły do wsi Benice, gdzie kwaterowało 31 żołnierzy "Bory". W krótkim czasie doszło do kontaktu ogniowego z funkcjonariuszami UB. W pierwszym starciu zginął "Bora". Rozpoczęła się największa bitwa partyzancka po wojnie w Wielkopolsce.

Po śmierci Z. Borostowskiego dowództwo nad całością sił partyzanckich przejął nominalny jego zastępca "Borys", który za obszar działań swojego oddziału obrał powiat jarociński. Ostateczny kres działalności oddziału miał miejsce na początku kwietnia 1947r. przed Komisją Amnestyjną w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Poznaniu. Z bronią w ręku ujawnili się wówczas ostatni partyzanci "Bora/Borysa". Nastąpił kres działalności oddziału.


Organizacja antykomunistyczna "Skrusz Kajdany" na terenie Jarocina w latach 1947-1948

Jedyną antykomunistyczną organizacją działającą na terenie Jarocina była młodzieżowa organizacja "Skrusz Kajdany", założona w grudniu 1947r. przez czterech młodych ludzi: Ignacego Fatygę ps. "Pantera" (lat 20), Kazimierza Borkiewicza ps. "Kozera" (lat 19), Mieczysława Hoffmana ps. "Gerwazy" (lat 18) oraz Zdzisława Gulińskigo ps. "Protazy" (lat 15).

Spotkania młodych konspiratorów odbywały się głównie w parku w Jarocinie oraz w ich własnych mieszkaniach, gdzie słuchali zagranicznych audycji radiowych i rozmawiali otwarcie o nurtujących ich tematach politycznych. Planowali sporządzić wykaz wszystkich funkcjonariuszy MO, UB i aktywu partyjnego w Jarocinie, a także rozpocząć na szerszą skalę akcję propagandową. Pierwszą większą akcją, jaką wykonali, było wrzucenie ćwiczebnego granatu z przyczepioną ulotką antykomunistyczną do mieszkania swojego głównego prześladowcy, profesora historii i swojego wychowawcy Feliksa Florkowskiego.

Chcąc zdynamizować działania, Hoffman, Guliński i Borkiewicz postanowili napisać kilka listów z pogróżkami do co gorliwszych w popieraniu nowej komunistycznej władzy młodych członków Związku Młodzieży Demokratycznej. Cześć napisanych przez siebie anonimów zachował Z. Guliński. Staną się one w późniejszym czasie przyczyną jego zguby. Dnia 21 lutego 1948r. I. Fatyga razem z K. Borkiewiczem sporządzili ulotkę dotyczącą zamordowania przez Sowietów polskich oficerów w Katyniu i przykleili ją na murze budynku przy ul. gen. H. Dąbrowskiego. Była to ich odpowiedź na obchody 30. rocznicy powstania Armii Czerwonej. Akcja propagandowa nabierała zatem tempa.

Początkiem końca działalności organizacji "Skrusz Kajdany" było zatrzymanie w Urzędowie Z. Gulińskiego, który miał tam odebrać cztery pistolety. Podczas rewizji znaleziono przy nim wspomniane listy z pogróżkami, wskazujące na konspiracyjną działalność. W wyniku kolejnych przesłuchań Z. Guliński przyznał się do członkostwa w tajnej organizacji "Skrusz Kajdany" i podał nazwiska swoich kolegów. Aresztowanie pozostałej trójki było już tylko kwestią czasu. Śledztwo prowadził oficer śledczy PUBP w Jarocinie star. sierż. Edmund Góralczyk oraz referent UB Stanisław Bobowicz. Zakończyło się ono 13 czerwca 1948r. Dwa dni później sporządzono akt oskarżenia. W trakcie prowadzonych przez funkcjonariuszy UB i MO ciężkich przesłuchań wszyscy czterej aresztowani przyznali się do członkostwa i działalności w organizacji młodzieżowej "Skrusz Kajdany".

Rozprawa sądowa odbyła się 29 i 30 lipca 1948r. przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Poznaniu na sesji wyjazdowej w Jarocinie. I. Fatyga, K. Borkiewicz oraz M. Hoffman skazani zostali na 6 lat więzienia oraz utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na 3 lata. Z. Guliński miał spędzić w więzieniu 2 lata z jednoczesną dwuletnią utratą ww. praw. Pierwsza trójka wyszła z więzienia w 1951r., Z. Guliński trochę wcześniej.


Działalność organizacji młodzieżowej Armia Krajowa ("Biała Róża") na terenie Żerkowa w 1949r.

Spotkanie dwudziestoletniego mieszkańca Żerkowa Czesława Maciejewskiego z M. Rączką ps. "Kościuszko" w Głogowie w styczniu 1949r. zaowocowało w późniejszym czasie powstaniem antykomunistycznej organizacji młodzieżowej pod nazwą "Biała Róża". Cz. Maciejewski otrzymał w Głogowie od znanego nam już działacza podziemia konspiracyjnego blisko 60 sztuk ulotek o treści antykomunistycznej. Po powrocie do Żerkowa ukrył je na strychu u swojej babci, a swoim najbliższym kolegom zaproponował utworzenie konspiracyjnej organizacji.

"Białą Różę" tworzyli początkowo: przywódca Cz. Maciejewski (20 lat), Marian Budasz (19 lat), Edward Piotrowski (19 lat) i Bronisław Rojewski (18 lat). Współpracowali z nimi Henryk Adamczak (20 lat), Czesław Kowalczyk (32 lata) oraz Wincenty Jackowiak ( 24 lata), wszyscy mieszkańcy gminy Żerków. Byli to w większości członkowie Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, negatywnie ustosunkowani do przemian zachodzących w kraju. Warto na marginesie wspomnieć, że w materiałach UB, przesłuchaniach, sprawozdaniach i raportach nigdzie nie pojawia się nazwa organizacji "Biała Róża". Posługiwali się ją byli jej członkowie w swoich późniejszych wspomnieniach i wywiadach. Według dokumentów bezpieki Cz. Maciejewski założył po prostu Armię Krajową.

Głównym zadaniem nowych członków była akcja propagandowa polegająca na rozrzucaniu i naklejaniu ulotek o treści antykomunistycznej otrzymanych od M. Rączki, a także zrywanie propagandowych afiszy władz. Pierwsza i jak się później okazało ostatnia akcja ulotkowa rozpoczęła się w nocy z 8 na 9 października 1949r. od naklejenia przez Cz. Maciejewskiego i E. Piotrowskiego ulotek na kasie biletowej oraz głównej bramie łazienek miejskich w Żerkowie, a także stodołach przy drodze z Żerkowa do Żółkowa i z Żerkowa do Bieździadowa.

Cz. Maciejewskiego funkcjonariusze PUBP aresztowali w październiku 1949r. Zarekwirowano u niego 56 ulotek oraz 43 egzemplarze rysunków o treści antyradzieckiej. Stwierdzono w raporcie UB, że "zakwestionowany materiał propagandowy w swej treści szkalował ustrój Polski Ludowej, godził w sojusz ze Związkiem Radzieckim oraz zawierał szereg fałszywych wiadomości mogących wyrządzić istotną szkodę interesowi Państwa Polskiego, bądź obniżyć powagę jego naczelnych organów". Tego samego dnia aresztowano kolejnych członków i współpracowników w osobach B. Rojewskiego i Cz. Kowalczyka. Dzień później "wpadli" H. Adamczak, W. Jackowiak, M. Budasz i E. Piotrowski.

Śledztwo prowadził chorąży Adam Gancarczyk, młody funkcjonariusz śledczy jarocińskiej bezpieki. On sporządził akt oskarżenia, który liczył aż 8 stron. Pomagał mu funkcjonariusz UB S. Bobowicz. Śledztwo przeciwko członkom "Białej Róży" trwało od 20 października 1949r. do 21 lutego 1950r. Jak ustalił w 2001r. Instytut Pamięci Narodowej w Łodzi, wówczas oskarżony Adam G. znęcał się fizycznie i moralnie nad osadzonymi w jarocińskim areszcie członkami "Białej Róży".

Rozprawa przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Poznaniu odbyła się 13 kwietnia 1950r. na sesji wyjazdowej w Jarocinie. Zważywszy na skalę popełnionych czynów (naklejenie 8 sztuk ulotek oraz wstępna faza rozwoju organizacji), zapadły bardzo surowe wyroki. Cz. Maciejewski otrzymał 9 lat pozbawienia wolności oraz utratę praw publicznych i obywatelskich na okres 5 lat. Wyszedł warunkowo na wolność 5 marca 1954r. M. Budasz i E. Piotrowski zostali skazani na 6 lat więzienia, B. Rojewski, H. Adamczak i Cz. Kowalczyk na 5 lat, a W. Jackowiak na 1 rok i 8 miesięcy. Wszyscy skazani oprócz W. Jackowiaka wyszli na wolność w 1953r.

Powyższe opracowanie jest skróconą wersją artykułu Tomasza Cieślaka
zamieszczonego w "Zapiskach Jarocińskich" nr 3/4 z 2013r.



Historia kolei zaczyna się w Jarocinie w drugiej połowie XIX w. i ma związek z rozbudową sieci kolejowej w państwie pruskim. Węzeł kolejowy w Jarocinie powstał w 1875r. Zlokalizowano go na gruntach majątku Bogusław, należącego do hr. Władysława Radolińskiego. Przez miasto najpierw zaczęły kursować pociągi z Oleśnicy do Gniezna, a następnie z Poznania do Kluczborka. W 1888r. uruchomiono linię kolejową do Leszna, a w 1906r. do Śremu.

Wkrótce zadecydowano również o powstaniu dworca. Jako pierwszy w regionie posiadał on oświetlenie elektryczne. Jest bliźniaczo podobny do dworca w Kluczborku. Wejście budynku upiększa ryzalit z okrągłą tarczą zegarową i łacińskim napisem SALVE AMICUS. Niedawno przeprowadzony remont obiektu uwidocznił na jego zachodniej elewacji pisany rzymskimi cyframi rok 1883, który wiązać należy prawdopodobnie z datą ukończenia budowy dworca.

W części południowej obiektu zlokalizowana została elegancka restauracja. Jej wnętrza przyciągały niepowtarzalnym klimatem, stylowym wystrojem i doskonałą kuchnią. Szczególnie wyszukane dania serwowano w okresie międzywojennym. Można było tu skosztować np. zupy z z raków. Lokal prowadzony był także w latach okupacji oraz w okresie PRL-u, aż do końca lat 80.

Dzięki powstaniu kolei żelaznej nastąpił znaczny rozwój miasta. W 1887r. Jarocin stał się siedzibą nowo utworzonego powiatu. Zaczęły wkrótce powstawać gmachy użyteczności publicznej, m.in. starostwo. Wraz z rozbudową węzła kolejowego przybywało także budynków mieszkalnych dla rosnącej w liczebność nowej grupy społecznej – kolejarzy. Ich służbowe domy powstawały najbliżej przy ulicach Moniuszki, Sienkiewicza oraz Nowej. W innych częściach miasta (ulice Chrobrego i przyległe) zaczęto wznosić osiedla domów jednorodzinnych. W okresie międzywojennym domy dla kolejarzy sytuowano także przy torach kolejowych w pobliżu cmentarza.

Obsługa kolei wymagała wyspecjalizowanych pracowników. W krótkim czasie w mieście zaczęła się wyodrębniać nowa grupa mieszkańców – kolejarze. Stanowili oni bardzo zżytą i liczną społeczność. W 1932r. na jarocińskiej stacji kolejowej zatrudnionych było 215 kolejarzy – urzędników, funkcjonariuszy oraz robotników. Szacuje się, że liczba kolejarzy wraz z rodzinami wynosiła wówczas ok. 2000 osób. Jarocin zamieszkiwało w tamtym czasie przeszło 8000 ludzi.

Przyszedł też czas na zorganizowanie życia społecznego, kulturalnego i rozrywkowego w środowisku jarocińskich kolejarzy. Już wkrótce po odzyskaniu niepodległości powołano prężnie działający chór "Lutnia". W 1925 roku założono orkiestrę kolejową. Nie zapomniano również o dzieciach kolejarzy. W latach 30. utworzono dla nich drużynę harcerską, noszącą imię kpt. Franciszka Żwirki.

Jarocińscy kolejarze zrzeszeni byli ponadto w wielu organizacjach o charakterze związków zawodowych, samopomocowym, a nawet paramilitarnym. Taką było Kolejowe Przysposobienie Wojskowe, zajmujące się szkoleniem wojskowym, techniczno - kolejowym, wychowaniem obywatelskim oraz krzewieniem sportu. Do innych organizacji kolejowych działających w mieście należały np.: Towarzystwo Polskich Kolejarzy, Związek Zawodowy Maszynistów Kolejowych, Związek Zawodowy Pracowników Kolejowych, czy też Związek Zawodowy Drużyn Konduktorskich.

W ostatnich latach przed wybuchem wojny nastąpiła integracja społeczeństwa przed zagrożeniem płynącym ze strony Niemiec. W październiku 1938r. odbyła się manifestacja pod nazwą "Kolejarze - Armii". Pracownicy jarocińskiego okręgu PKP zebrali 6,5 tysiąca złotych na zakup karabinu maszynowego dla stacjonującego w mieście wojska – 68 pułku piechoty. Uroczyste poświęcenie i przekazanie działa miało miejsce na jarocińskim Rynku.

Wybuch wojny położył kres działalności kulturalno - społecznej jarocińskich kolejarzy. Częściowemu zniszczeniu uległa infrastruktura kolejowa. Po wycofaniu transportów ewakuacyjnych na początku września 1939r., Polacy wysadzili w powietrze wiadukty kolejowe oraz ważniejsze rozjazdy i połączenia torów. Miasto opanowali Niemcy. Dni wypełniła troska o przetrwanie okupacyjnego terroru.

Lata powojenne były czasem rozkwitu miasta oraz prosperującej tu kolei. Jarociński węzeł PKP na przełomie lat 70. i 80. obsługiwał dziennie 4,5 tys. pasażerów. Zatrudniano wielu nowych pracowników, co przyczyniło się do wzrostu liczby ludności. Zmodernizowano parowozownię. Krótko po wojnie pracowało w niej ponad 500 osób. Zamontowana tu 22-metrowa obrotnica była jedną z dwóch tego typu w kraju. Znajdowały się tu m.in. cztery dźwigi stacjonarne do nawęglania parowozów oraz pięć żurawi do ich nawadniania. Działała szkoła przyzakładowa.

O Jarocinie mówiło się kiedyś miasto kolejarzy. Powiedzenie to było bardzo popularne w okresie międzywojennym. Ta grupa zawodowa miała bardzo duże znaczenie dla rozwoju Jarocina. Dzięki nim miasto tętniło życiem. Dziś Jarocin nie jest już utożsamiany z miastem kolejarzy. Pierwsze poważne oznaki nadciągającego kryzysu pojawiły się w latach 80. XX w. Kolej nie była już tak jak wcześniej pełna pomysłów na dalszy rozwój, a sami kolejarze stracili swą dawną pozycję. Zaczął się nowy rozdział historii kolei.


1 września minie 75 lat od wybuchu II wojny światowej - największego konfliktu zbrojnego w historii świata. Doświadczyli go wszyscy jarocinianie. W sposób szczególny ofiarami II wojny światowej byli mieszkańcy Ziemi Jarocińskiej, którzy polegli na polach bitew i w obozach zagłady. Najliczniejszą grupę ofiar tego konfliktu stanowili jednak jarocinianie, którzy w wyniku zbrodniczego procederu musieli opuścić swoje domostwa, rozpocząć kilkuletnią tułaczkę, z której wielu nigdy nie wróciło do swojej Małej Ojczyzny.

Jako pierwsze swoje domy w Jarocinie i okolicy zostawiły rodziny polskich oficerów, które w obawie o hitlerowskie represje wyjechały na tereny, które po 17 września 1939r. zajęła Armia Czerwona. Tam, zamiast bezpieczeństwa, spotkały ich deportacje w głąb ZSRR.

Jesienią i zimą 1939r. rozpoczęły się przymusowe wysiedlenia i przesiedlenia mieszkańców Ziemi Jarocińskiej. 22 października 1939 roku z Jarocina i okolic wywieziono 50 jarocińskich Żydów do getta w Łodzi. Pozostałe osoby narodowości żydowskiej z terenu powiatu zebrano na jarocińskim rynku 9 listopada 1939r. i przetransportowano do łódzkiego getta. Tam część jarocińskich Żydów zmarła z powodu głodu i chorób. Pozostali trafili do obozów zagłady. Wojnę przeżyło prawdopodobnie jedynie dwoje - Dudek Fischler i Hanni Baumgart.

Na mocy dekretu Adolfa Hitlera z 7 października 1939r. od grudnia 1939r. do października 1944r. trwały wysiedlenia mieszkańców Wielkopolski. Jarocińskich właścicieli dużych majątków ziemskich i fabryk, wysokich urzędników miejskich, lekarzy, rzemieślników, nauczycieli, powstańców wielkopolskich kierowano najpierw do obozu w Cerekwicy. Pozostałych mieszkańców powiatu gromadzono w obozie przeładunkowym, który mieścił się w przy klasztorze oo. Franciszkanów. Do opuszczonych przez Polaków domów i mieszkań sprowadzano, niekiedy także pod przymusem, osadników niemieckich z Rzeszy, z terenów Wołynia, Rumunii, rejonów nadbałtyckich i okolic Morza Czarnego.

Między 1 a 17 grudnia 1939r. doszło do pierwszej dużej fali wysiedleń z terenu powiatu jarocińskiego. Do punktu zbornego przy klasztorze przywieziono ponad 1200 osób, skąd musieli przejść z podręcznymi bagażami na dworzec. Tam zostali załadowani do wagonów towarowych i odtransportowani do Opoczna w Generalnym Gubernatorstwie. 12 marca 1940r. wysiedlono do Generalnego Gubernatorstwa mieszkańców miasta, w tym duchowieństwo. Następne wysiedlenia przeprowadzono w listopadzie 1941 roku.

Według najnowszych danych podawanych przez historyków za niemieckimi źródłami, łącznie z terenu powiatu jarocińskiego do końca 1944r. opuściło swoje domostwa 11 518 osób narodowości polskiej. Polskie szacunki są podobne: 554 osoby pozbawiono wolności w więzieniach, obozach karnych i koncentracyjnych, 4275 jarocinian wywieziono na roboty przymusowe, natomiast 5431 osób wysiedlono i wywieziono w niewiadomym celu.

Na początku 1945r. na terenie powiatu jarocińskiego zjawili się polscy uchodźcy z zagarniętych przez ZSRR kresów wschodnich II Rzeczypospolitej. Kiedy opuszczali swoje domy, często mając świeżo w pamięci okrutne sceny ludobójstwa – rzezi wołyńskiej – nie wiedzieli, gdzie zatrzymają się wagony towarowe, którymi wyjeżdżali ze swoich Małych Ojczyzn, odmawiając przyjęcia obywatelstwa Związku Radzieckiego. Według ostrożnych szacunków, na terenie powiatu jarocińskiego zakończyło swoją wielotygodniową tułaczkę kilkadziesiąt rodzin, często niepełnych, gdyż ojcowie i mężowie przebywali jeszcze na wojnie. Część z nich tymczasowo zakwaterowano w powojskowych barakach przy obecnej ul. Poznańskiej. Później zostali rozkwaterowani do domów opuszczonych przez Niemców, także tych, którzy od pokoleń mieszkali w Jarocinie i czuli się jarocinianami. Wielu z nich w okresie okupacji współpracowało z okupantem hitlerowskim. Tworzyli listy najaktywniejszych jarocińskich patriotów, powstańców wielkopolskich i w ten sposób skazywali swoich niedawnych sąsiadów na poniewierkę, wysiedlenia, a czasem na śmierć. Byli jednak i tacy Niemcy-jarocinianie, którym nie odpowiadały hasła głoszone przez NSDAP, nie popierali rasizmu i ludobójstwa. Niektórzy pomagali Polakom, ratowali przed wysiedleniem, a nawet przed utratą życia.

Po zakończeniu wojny rozpoczęły się wysiedlenia ludności niemieckiej z Jarocina i powiatu jarocińskiego. Trwały do 1948r. Objęły one nie tylko tych Niemców, którzy zamieszkali na terenie Ziemi Jarocińskiej w okresie okupacji hitlerowskiej, ale również Niemców, którzy byli jarocinianami od wielu pokoleń.

75. rocznica wybuchu II wojny światowej jest okazją do upamiętnienia wszystkich wysiedlonych jarocinian. Dziś żyje jeszcze ostatnie pokolenie mieszkańców Ziemi Jarocińskiej, które doświadczyło okrucieństwa tułaczki wojennej i powojennej. Są ostatnimi świadkami wydarzeń, jakie działy się na terenie Ziemi Jarocińskiej w czasie panowania dwóch zbrodniczych systemów totalitarnych - niemieckiego i radzieckiego. Jeszcze mogą opowiedzieć o tym, co przeżyli, ale i wspomnieć tych, którzy nie przeżyli.

Dziś, dla młodego pokolenia II wojna światowa - wysiedlenia, zsyłki na Sybir, obozy koncentracyjne to jedynie migawki z filmów, abstrakcyjne obrazy. Dlatego ważne, aby świadkowie tamtych czasów i ich wspomnienia uświadamiały nam, że to działo się naprawdę także tutaj, na terenie Ziemi Jarocińskiej i że dotyczyło jarocinian mieszkających w stojących jeszcze domach i kamienicach, z których wypędzono ich, załadowano do wagonów towarowych i wywieziono w nieznane. Dla wielu była to ostatnia podróż w życiu.


U progu 1918r. Jarocin należał do średniej wielkości miast w Wielkopolsce. Podobnie jak w wielu innych miejscowościach regionu i całego zaboru pruskiego, silnie rozwinięta tu była działalność konspiracyjna. Aktywność młodzieży, skupionej na początku XX w. w takich organizacjach jak skauting czy "Sokół", zaowocowała później licznym poparciem Polaków dla działań niepodległościowych. Pierwsze tajne komórki władzy cywilnej w powiecie jarocińskim powstały w lipcu 1918r. Powołano wówczas Powiatowy Komitet Obywatelski, podlegający centrali poznańskiej. Na jego czele stanął Bogumił Hebanowski z Brzóstkowa, zastępował go ks. Ignacy Niedźwiedziński. W jarocińskich koszarach w okolicach przełomu sierpnia i września 1918r. powstała spiskowa organizacja "Jedność". Należeli do niej żołnierze polskiej narodowości. W jednostce wojskowej stacjonował wówczas zapasowy batalion 46. pułku piechoty Graf Kirchbach w liczbie około 800 osób.

Wybuch rewolucji w Niemczech pod koniec października 1918r. przyśpieszył rozwój dalszych wydarzeń w zaborze pruskim. Do Jarocina informacje o rozruchach w Berlinie dotarły bardzo szybko za sprawą Michała Hybiaka z Noskowa, który był naocznym świadkiem tych wydarzeń. W koszarach w nocy z 8 na 9 listopada grupa żołnierzy z jarocińskiego garnizonu podniosła bunt, na którego czele stanął Bronisław Kirchner. Wojskowi zajęli strategiczne punkty w mieście, takie jak urząd pocztowy, dworzec oraz więzienie. Ogłoszono powstanie Rady Żołnierskiej (pierwszej w Wielkopolsce) na czele z Ignacym Adamczewskim. Połączyła się ona wkrótce z utworzoną 10 listopada Radą Robotników, tworząc Jarocińską Radę Robotniczo-Żołnierską.

Duży entuzjazm wśród żołnierzy wywołała informacja o abdykacji cesarza Niemiec Wilhelma II i o zawieszeniu broni, kończącym wojnę. W Jarocinie w dniu 11 listopada zwołano wiec wszystkich mundurowych z garnizonu. Wkrótce utworzono oddział polskich żołnierzy, którym kierował B. Kirchner. Pełnili oni odwachy na dworcu, parowozowni, przy mostach kolejowych i w innych ważnych punktach miasta. Do koszar, na wieść o organizowaniu się wojska polskiego, zaczęli masowo zgłaszać się ochotnicy. Wobec ciągłego ich napływu, utworzono biuro werbunkowe. Z końcem listopada, na prośbę działaczy "Jedności", komendę nad polską jednostką objął oficer Zbigniew Ostroróg-Gorzeński z Tarzec (mianowany później przez sztab główny dowódcą VI Okręgu Wojskowego z siedzibą w Jarocinie). W chwili wybuchu powstania 27 grudnia 1918r. oddział jarociński liczył już około 600 mundurowych. Oficjalne przejęcie przez Polaków władzy w mieście miało miejsce 1 stycznia 1919r. Odbyła się wówczas na Rynku podniosła uroczystość z defiladą wojskową. Na ratuszu wywieszono polski sztandar.

Batalion jarociński, cechujący się karnością i zdyscyplinowaniem, gotowy był do skutecznego działania na polu walki. Dobrze wyposażeni żołnierze skierowani zostali w pierwszych dniach stycznia 1919r. do rozbrojenia silnych garnizonów w Ostrowie Wlkp. oraz w Krotoszynie. Uczestniczyli również w zajęciu Zdun. W pobliskim Cieszkowie dowództwo jarocińskie zawarło ze sztabem wojsk pruskich umowę graniczną. Dnia 4 stycznia Dowództwo Główne skierowało część oddziału jarocińskiego pod komendą B. Kirchnera do Nakła, na front północny. Wkrótce stoczył on zwycięską bitwę pod Mroczą, podczas której zginął Feliks Łabędzki – pierwszy poległy powstaniec z Ziemi Jarocińskiej. Następnie oddział wziął jeszcze udział w ataku na Ślesin, a po zdobyciu tej wsi powrócił do macierzystych koszar.

W garnizonie jarocińskim formowano tymczasem nowe, regularne kompanie. Dowódcą pierwszej z nich został Jan Klarzyński (w zastępstwie Feliks Nadolski), drugiej – Jan Karolczak, trzeciej – Stanisław Krystofiak, czwartej – Franciszek Nowak, a piątej – Stanisław Błażejewski. Całością dowodził B. Kirchner. Jarocińskie kompanie zwano latającymi, ze względu na udział ich żołnierzy w walkach w różnych częściach Wielkopolski. Do najważniejszych zadań oddziałów powstańczych frontu północnego, oprócz tych wspomnianych już wyżej, należały natarcie na Szubin oraz obrona Rynarzewa. Walki kompanii jarocińskich na froncie zachodnim polegały na obsadzeniu i utrzymaniu strategicznych punktów w okolicy Zbąszynia, choć kluczowa próba zdobycia tej miejscowości skończyła się niepowodzeniem powstańców. Odcinek leszczyński wspierały dwie jarocińskie kompanie, niejednokrotnie zwalczając silne patrole niemieckie. Działania na froncie południowym skupiały się wokół opanowania Rawicza. Jarociniacy brali tu m.in. udział w zdobyciu Sarnowy i Sarnówki oraz w obronie Miejskiej Górki. Uczestniczyli również w nieudanej akcji zajęcia Zdun.

Podsumowując udział jarociniaków w zrywie niepodległościowym z lat 1918-1919 stwierdzić trzeba, że należeli oni do szczególnie aktywnych żołnierzy. Jarocin był, obok Pleszewa, głównym ośrodkiem powstania w południowej części Wielkopolski. Bardzo energicznie i zdecydowanie przystąpił do działań zbrojnych. Jarocińscy powstańcy już od pierwszych dni walk znajdowali się wszędzie tam, gdzie wymagała tego sytuacja, niejednokrotnie przyczyniając się do zahamowania naporu niemieckiego.

 

Materiały zamieszczone na stronie są dostępne na licencji Creative Commons BY-SA 3.0 Polska

 

Zdjęcia archiwalne: Muzeum Regionalne w JarociniePolityka cookies
Webmaster: JaMic